|
|
| Interstone wiosna 2011
Na ostatniej giełdzie INTERSTONE zwróciłem uwagę na biżuterię zupełnie nietypową. Miniatury na pograniczu rzeźby i jubilerskich wyrobów, które można nosić lub tylko na nie patrzeć. Naturalne surowce, nieszlifowane kryształy granatów, kawałki surowego bursztynu, wyłaniające się gdzieniegdzie profile kobiece podkreślały prostotę i piękno wyrobów. Spytałem wystawcę, Sławomira Chmielewskiego z czego wynika takie podejście do przedmiotów, w gruncie rzeczy użytkowych, czasami tylko będącymi dziełami sztuki?
- Moje zainteresowania rzeźbą i biżuterią wywodzą się z rodzinnego domu. Mój ojciec był rzeźbiarzem. Od najmłodszych lat wraz bratem naśladowaliśmy ojca w pracowni. Były to małe formy przeznaczone do biżuterii głównie kamee w muszli dwuwarstwowej lub kości słoniowej.
W 2006 r. wraz ze zmianą miejsca zamieszkania zaszły duże zmiany w moich pracach. Zapragnąłem wprowadzić do moich rzeźb więcej koloru, przestałem używać metali szlachetnych: srebra i złota. Połączenie naturalnych surowców takich jak bursztyn, minerały, muszla, drzewo znalezione na plaży ma stanowić pewną całość bez wciskania tego w srebrne czy złote ramy. Możliwości naturalnych materiałów są nieograniczone.
Wyjazdy na giełdy minerałów nie są dla mnie tylko okazją do wystawienia i sprzedania prac, ale również okazją do pozyskania ciekawych minerałów, których kolor, kształt, faktura, będą dla mnie inspiracją. Spędzam dużo czasu na oglądaniu moich zakupów i projektowaniu tego co mogę z nich zrobić. Nie mam zwyczaju ciąć materiału na plasterki i nadawać im regularnych kształtów. Moim zdaniem najlepsze prace powstają z okazów, w których moja ingerencja jest najmniejsza. Mimo wszystkich problemów, które niesie za sobą wykonywanie wolnego zawodu mam jednak to szczęście, że moja praca jest moją pasją.
To widać we wszystkich pracach autora.
Wysłuchał: RJ
Foto: Sławomir Chmielewski
Adam Juśkiewicz
| |
|