|
|
Shirokovski, czyli nieustające wątpliwości |
| Interstone wiosna 2010
Jeśli meteoryt z Mazsalaca zanim trafił w ręce specjalistów i kolekcjonerów praktycznie od razu został uznany za fałszerstwo, no i przede wszystkim nie znaleziono w pobliżu krateru żadnego okazu, to meteoryt Shirokovsky ma bardziej skomplikowaną historię.
1 lutego 1956 r. na obszarze ok. 500 km2 w okolicach miejscowości Shirokowsky w Rosji zaobserwowano jaśniejszy od słońca bolid. Fala uderzeniowa towarzysząca zjawisku spowodowała powybijanie szyb w oknach okolicznych zabudowań. Zjawisko trwało ponad 5 sekund, a chmurę pyłu pozostawioną przez bolid obserwowano ponad godzinę. Zdaniem świadków meteoryt uderzył w powierzchnię zamarzniętego jeziora.
W pokrywie lodowej o grubości 80 cm znaleziono dziurę o średnicy 42 cm. Z lodu wydobyto drobną frakcję magnetyczną bogatą w nikiel. Badania tych okruchów potwierdziły, że otwór w lodowej pokrywie jeziora powstał wskutek uderzenia meteorytu. Pomimo kilku prób nurkom nie udało się wydobyć meteorytu z dna. To są bezsporne fakty, których nikt nie podważa. O zdarzeniu zapomniano.
Nadszedł rok 2002 i wybuchła sensacja. Na giełdach pojawiły się okazy meteorytu Shirokowsky. Opublikowano też stronę internetowa, na której można było zobaczyć 150kg fragmentów meteorytu, który rzekomo został wydobyty z jeziora. Jednocześnie wysłano fragmenty znaleziska do czołowych laboratoriów zajmujących się badaniem meteorytów. Okazy Shirokovsky’ego zaczęły osiągać wysokie ceny. Pierwsze wyniki były sprzeczne. Jedne potwierdzały nieziemskie pochodzenie okazów, inne wręcz przeciwnie. Z tych pozytywnych wyników badań jednoznacznie wynikało, że jest to pallasyt. Podjęto dalsze, bardziej wyrafinowane badania. Wykazały one, że prawdopodobnie nie jest to meteoryt, czyli nazywając rzecz po imieniu, była to próba wprowadzenia wszystkich w błąd. Nie będę wymieniał wszystkich szczegółowych wątpliwości, ale w oliwinach wchodzących w skład znaleziska znaleziono zbyt dużą ilość niklu w porównaniu do innych pallasytów. Proporcje izotopów tlenu jednoznacznie wskazywały na ziemskie pochodzenie okazów. Inne specjalistyczne badania potwierdziły, że rzekomy meteoryt nie był nigdy w kosmosie. Szczegóły badań, uaktualnione w lutym 2010 roku, które można znaleźć na stronie internetowej Medteoritical Society http://tin.er.usgs.gov/meteor/metbull.php?code=44849 nie zostawiają suchej nitki na „odkrywcach”. Od tej chwili meteoryt Shirokowsky nazywa się pseudometeorytem.
Najbardziej jednak sensacyjnym finałem tej historii jest fakt, że mimo to okazy pseudometeorytu Shirokowsky uzyskują bardzo wysokie ceny na wszystkich meteorytowych giełdach. Dziwne to i ciekawe jednocześnie.
Ryszard Juśkiewicz | |
|